Kwadrans z Europą
16. polski rok w UE.
Nieudana odwilż przed koronaburzą
Tomasz Bielecki
Warszawa nie wykorzystała szansy na „odwilż”, którą Bruksela zaoferowała jej w ostatnim roku. Ale reszta Unii potrafi i nadal chce oddzielać je od pozostałych tematów we współpracy z Polakami.
Gdy wybory parlamentarne potwierdziły, że PiS pozostanie u władzy na kolejne cztery lata, to Bruksela i kluczowe stolice UE postawiły na próby ułożenia z Warszawą relacji w miarę zwyczajnych, a na pewno znacznie lepszych niż za poprzedniej kadencji Komisji Europejskiej. Głośnym zapewnieniom, że „w kwestiach praworządności nie może być kompromisu”, towarzyszyła gotowość do przeczekania, aż sprawy w Polsce same się „unormują”, a – kto wie? — może PiS nawet zacznie się cofać.
Trudno rozsądzić, czy władze Polski potraktowały te odwilżowe zabiegi Brukseli jako oznakę jej słabości, ale zmiany w wymiarze sprawiedliwości nie zwolniły. A nowa Komisja Europejska została zmuszona do kolejnych działań, w tym do poproszenia TSUE o zamrożenie Izby Dyscyplinarnej. Te praworządnościowe problemy także w ciągu ostatniego roku upośledzały zdolności koalicyjne Polski. Ale zarazem reszta UE nadal chciała – do pewnego stopnia — oddzielać kluczowe tematy od sporów o sądownictwo.
Polska jest krajem zbyt dużym, by poważnie planować osiągniecie neutralności klimatycznej UE w 2050 r. bez lojalnej współpracy ze strony Warszawy. Dlatego w sprawie Zielonego Ładu wobec Polski raczej przeważała taktyka marchewki, nie kija. Szkopuł w tym, że ten polski rok w UE kończy się wielkim „sprawdzam”, bo wywołany pandemią kryzys będzie w najbliższych miesiącach bezlitośnie weryfikował pozycję Polski w Brukseli.
Tomasz Bielecki
korespondent UE&NATO w Brukseli, ekspert In.Europa
Udostępnij